Nasz pomysł na otwarty salon z jadalnią
Nasz pomysł na otwarty salon z jadalnią
Na parterze domu najważniejszym punktem jest salon połączony z jadalnią oraz kuchnią.
Pomysł na taką otwartą przestrzeń był mój. Mąż łatwo dał się przekonać, mamy podobny gust, musiałam jednak zgodzić się na pewne odstępstwa.
Aranżacje wnętrz w stylu glamour to dla jednych wymarzony sposób na urządzenie mieszkania, dla innych zaś synonim kiczu i przesady. Mnie podobały się pewne jego elementy.
Po pierwsze – wystrój pełen blasku. Błyszczące tkaniny, kryształowe żyrandole, srebrne wazony, doniczki i dekoracje.
Po drugie – ciekawym rozwiązaniem wydawała mi się aranżacja wnętrza a’la glamour w jasnym wydaniu (np. biało-szarym) w którym na pierwszy plan wysuwają się dodatki.
Po trzecie – to by było na tyle bo na inne, odważniejsze rozwiązania mój mąż się nie zgodził.
Ostatecznie wymieszało się kilka stylów ale uważam że wyszło dobrze. Z efektu końcowego jestem zadowolona, mimo iż nie jest w 100% po mojemu.
Ściany
Bardzo często pytacie o kolor ścian. Ja chciałam tylko dwa kolory: biel i szarość. Mąż kręcił głową że będzie za jasno i za nudno. W związku z tym jedną ścianę pomalowaliśmy farbą w kolorze turkusowym (najprostsza farba z Castoramy) na ścianie znajdującej się na przeciw stworzyliśmy portal z ozdobnych listw w którym znalazła się tapeta z ornamentem firmy Rash . Kolor szary to “star dust” firmy Beckers. Malowaliśmy farbami lateksowymi – łatwo się je nanosi i świetnie kryją, dodatkowo są zmywalne co było (i jest!) dla mnie ważne mając dziecko.
Podłoga
Na podłodze położyliśmy gres polerowany w kolorze białym. Płytki mają rozmiar 60 cm x 60 cm, fuga między nimi ma szerokość 1 mm. Takie rozwiązanie od zawsze mi się podobało, łatwiej było mi tu przekonać męża, który optował za podłogą z paneli, bo z technicznego punktu widzenia, mając ogrzewanie podłogowe, płytki były korzystniejsze – szybciej oddają ciepło nie izolując go jak inne materiały.
Nasze płytki mają wysoki połysk i świetnie się spisują. Niewiele trzeba aby nadać im pięknego blasku, nie stosuję żadnych specjalnych detergentów. Podłogę myję dodając do wody płyn do szyb, taki mały trik a efekt świetny. Niestety gorzej jest w kuchni gdzie zdecydowaliśmy się na czarny gres. Widać na nim dosłownie wszystko, żeby wyglądał ładnie musiałabym go myć kilka razy w ciągu dnia. Nie polecam, wygląda super gdy jest czysto i to by było na tyle.
Dzięki gładkiej powierzchni płytki myje się bardzo łatwo i sprawnie. Wbrew pozorom nie są przy tym śliskie, Marysia biega po nich bez upadku.
Niestety gresu nie mogę podlinkować gdyż nigdzie go już nie znalazłam. Kupowałam go przez allegro, najpierw jednak poprosiłam o wysłanie płytki “na próbę”.
Wykończeniem podłogi są białe szerokie listwy z mdf – proste, bez wzorów czy przetłoczeń.
Schody
Z salonu na górę wiodą schody wykonane z drewna dębowego, klejonego na betonowej konstrukcji. Podstropnice to białe płyty z mdf. Stopnie są zabejcowane na kolor ciemnego wenge – stolarz przygotował nam kilka próbek w różnych odcieniach z których wybraliśmy tą docelową. Balustrada wykonana jest z łączonych elementów – drewna ze stalą nierdzewną co daje nowoczesny efekt. Większość schodów jest zabiegowych, jest ich łącznie 15. Bardzo uważamy aby Marysia nie wchodziła na nie sama, budujemy też świadomość zakazu schodzenia. Powtarzamy jej przy każdej okazji: stop! Zanim skieruje swoje kroki ku schodom zagląda z uśmiechem w naszą stronę. Swego czasu miałam nawet przygotowane bramki ochronne jednak ostatecznie ich nie zamontowałam.
Drzwi
Drzwi wewnętrzne w całym domu są wykonane z mdf, w kolorze wenge. Marzyły mi się białe ale jak wspomniałam wcześniej, musiałam iść na kompromis z mężem, a ten przegadał mnie na ciemne, spójne kolorem ze schodami. Może ma rację że bardzo jasne wnętrze z białymi drzwiami byłoby zbyt surowe i chłodne?
Okna
Poza oknem przy jadalni w naszym salonie pojawiło się wielkie okno (szerokość 300 cm) z przesuwanym skrzydłem otwierającym nam wejście na taras. Jest to ściana na zachód dzięki czemu wpada do salonu sporo słońca. Jeżeli promienie są uciążliwe możemy zasłonić okno zabudowaną roletą zewnętrzną z elektrycznym napędem.
Latem chwalimy sobie możliwość bezpośredniego wyjścia z domu przez salon i taras.
Meble
Duży stół oraz ława w salonie to Hubertus. Stoły są białe, lakierowane na wysoki połysk. Ława w formie złożonej pełni funkcję stolika okolicznościowego. Blat jest rozsuwany przez co można zwiększyć długość o 50 cm. Stół w jadalni jest rozkładany ze 180 do 220 cm. Ta wielkość w zupełności nam wystarcza, w okresie świąt pomieścił 10 osób. Plusem jest jego jedna noga (podstawa) zamiast czterech. Mimo tego jest stabilny a goście mają komfort siedzenia nawet na rogach stołu. Minus jest jeden – stoły się rysują i niestety obrus oraz podkładki są niezbędne. Ja jednak rzadko ich używam, bo średnio mi się to podoba, dlatego stan naszych stołów pozostawia wiele do życzenia.
Nad stołem wiszą dwie kryształowe lampy LUOTI SMAL. Większa tego samego typu znajduje się w salonie, kolejne w korytarzu oraz wiatrołapie. Ich czyszczenie nie jest łatwe bo każdą kryształową kulę muszę umyć i wypolerować pojedynczo. Mimo tego dalej mi się podobają i pewnie zdecydowałabym się na nie ponownie.
Krzesła jadalniane kupiłam w Customform – Match Metal w kolorze białym. Minimalistyczny design sprawia, że harmonizować będą z wnętrzami o różnych charakterach. Krzesła może na pierwszy rzut oka nie wyglądają na wygodne, jednak w praktyce takie właśnie są – świetnie się w nich siedzi, dolegają do ciała przez co kręgosłup odpoczywa.Narożnik został kupiony w Agata Meble, jestem z niego bardzo zadowolona. Przede wszystkim nie widać na nim plam z mleka, jedzenia czy odbitych małych rączek. Wszystko schodzi bez większego problemu, wystarczy woda z mydłem. Do kompletu dokupiłam dużą pufę w której znajdują się zabawki Maryjki. Momentami salon przemienia się w wielki plac zabaw.
W salonie mamy też kominek narożny, bez płaszcza wodnego. Używamy go jednak rzadko, szczególnie odkąd pojawiła się Marysia. Napalenie w kominku dodaje fajnego klimatu podczas świąt czy zimowych wieczorów, jednak patrząc z perspektywy czasu nie jest to element wnętrza bez którego nie mogłabym żyć.
Telewizor jest zawieszony na portalu przymocowanym do ściany, pomalowanym na biało. Takie rozwiązanie pomogło ukryć wszystkie kable które zasilają i łączą telewizor, konsolę czy tuner.
Podsumowując chcę zaznaczyć że salon zaaranżowałam sama, bez projektów, uwag projektanta wnętrz czy architekta. Szukałam po prostu inspiracji w internecie czy czasopismach branżowych, mając w głowie własną wizję tego jak chciałabym mieszkać.
I na tym chyba trzeba się zatrzymać: w gąszczu różnorakich stylów, trendów i rozwiązań warto wybrać te które sprawią że z uśmiechem wchodzisz do siebie.