Snowboardowy wypad do Kaprun – relacja Taty Marysi
Snowboardowy wypad do Kaprun – relacja Taty Marysi
Dziś na moim blogu tata Marysi i jego wielka pasja – snowboard! Zapraszam do lektury 🙂
Początki bywają trudne (i bolesne)
Moja przygoda ze snowboardem trwa raptem kilka lat, wcześniej jakoś mnie do tego nie ciągnęło. Bakcyla sprzedała mi moja żonka, która jeździła trzy sezony dłużej. Nie pozostało mi nic innego jak tylko spróbować szczególnie że szwagier, również jeżdżący na desce, wymienił cały sprzęt na nowy więc na starym mogłem przetrzeć szlak. Początkowo sceptycznie podchodziłem do sprawy, zdecydowanie wolałem wypoczynek latem. Jak już znalazłem się w górach, zasypanych śniegiem, i zobaczyłem z jaką frajdą ludzie zjeżdżają ze stoku, zamarzyłem by nauczyć się jeździć. Nie muszę chyba nikogo przekonywać że początki są trudne! Moim szkoleniowcem był głównie szwagier, który instruował mnie krok po kroku co zrobić by zacząć zjazd czy wykonać jakiś manewr. Nie wiem skąd znalazłem tyle cierpliwości i uporu. Zaliczyłem setki upadków, obiłem kolana, kość ogonową, łokcie itd. Jednak z biegiem czasu liczba wywrotek zaczęła maleć a zjazdy zaczęły w końcu przynosić radochę! Pokochałem snowboard! Jestem żonie wdzięczny za zaszczepienie tego bakcyla. Mam nadzieję że i Marysię zainteresujemy tym tematem i wkrótce takie wypady będziemy spędzać rodzinnie.
Alpejski wypad do Kaprun
Po wielu wypadach w polskie i słowackie góry nabrałem ochoty na wyjazd w Alpy. Zimy w ostatnich latach są u nas dość łagodne więc warunki na stokach są raczej kiepskie. Marysia jest póki co za mała na naukę jazdy na nartach czy desce więc wymyśliliśmy ze szwagrem że wyjedziemy w męskim składzie. Oczywiście musiałem się sporo natrudzić by przekonać Agę że to świetny pomysł, odpocznie sobie ode mnie, zatęskni? Ostatecznie się udało więc mogłem przystąpić do planowania podróży.
Na pierwszy raz wybrałem austriackie miasteczko Kaprun położone w Alpach Salzburskich u stóp lodowca Kitzsteinhorn (3203 m.n.p.m.). Z Tarnowskich Gór (Śląsk) mieliśmy około 750 km, więc stosunkowo blisko (porównując z innymi regionami Austrii czy włoskimi Dolomitami). Droga jest niezła bo w większości jedzie się autostradami.
Region Kaprun-Zell am See oferuje 138 km tras o różnej trudności i ponad 50 wyciągów. Imponujące liczby w zestawieniu z polskimi ośrodkami. Oczywiście ceny są również sporo wyższe ale wierzcie mi że wypad w takie miejsca jest tego wart!
Pojechałem raptem na 4 dni a jeździliśmy 3 dni pod rząd: pierwszego dnia na lodowcu Kitzsteinhorn (dopisała pogoda – bezchmurne niebo i zero wiatru!), drugiego dnia Schmitten w sąsiedniej miejscowości Zell am See (i znów pogoda!) i trzeciego dnia ponownie Kitzsteinhorn.
Widoki bezcenne, szczególnie z lodowca. Można było wjechać na wysokość 3023 m.n.p.m. i podziwiać przepiękną panoramę regionu. Do tego mnogość nowoczesnych kanap i gondoli, które skutecznie rozbijały kolejki i przenosiły nas na liczne trasy, których przygotowanie było fenomenalne.
Born on Board
Sprzęt i ubiór jest bardzo ważny. Zadbałem o odpowiednią odzież jak i przygotowanie deski (ostrzenie i smarowanie). Żona na święta sprezentowała mi nowe gogle firmy Born on Board. Jest to marka która niedawno pojawiła się na polskim rynku. Muszę przyznać że prezent okazał się bardzo trafiony. Gogle zapakowane są w twarde etui co chroni szybkę przed uszkodzeniem i porysowaniem podczas transportu, świetnie dolegają do twarzy nie zostawiając odcisków, nie parują (co zdarzało się w innych modelach). Większość gogli Born on Board daje możliwość wymiany szybki. Mój model z szybką podstawową spisał się świetnie zarówno w pełnym słońcu jak i przy zachmurzeniu, jeździło się komfortowo bo nie raziło mnie w oczy ani też nie było za ciemno gdy słońce chowało się za chmurami. Do tego jestem pod wrażeniem jakości wykonania oraz nowoczesnego designu. Jestem pewien że Born on Board znajdzie w Polsce (i nie tylko) wielu fanów – moje serce już skradli!
Sport to zdrowie
Cieszę się że mogłem przeżyć taki wypad i każdemu, kto kocha sporty zimowe polecam przeżyć taką przygodę. Fantastycznych miejsc i ośrodków narciarskich z roku na rok przybywa, a między innymi dzięki wielu stronom internetowym można bez problemu zorganizować taki wypad na własną rękę, jak to było i w moim przypadku. Nie brakuje rzecz jasna ciekawych ofert biur podróży. Piękne jest to że można radochę połączyć z uprawianiem sportu i przebywaniem na świeżym powietrzu w otoczeniu górskiego krajobrazu, w końcu sport to zdrowie, a na co dzień niestety brakuje mi takiego ruchu. Już dziś z tęsknotą wracam do Kaprun i mam nadzieję że jeszcze nie raz wybiorę się na taki wypad, w przyszłości oczywiście w komplecie z Agnieszką no i Marysią 🙂
Gogle Born on Board: www.bornonboard.com
Stronka Regionu: www.zellamsee-kaprun.com/pl
Kurtka, spodnie i rękawiczki: Quiksilver
Buty: Deeluxe
Kask: 4F